Hej, hej kochani.
Po tym jak uszyłam etui z sowami, dziecko mi spokoju nie dawało i sowy się domagało.
Jedno sowy, drugie kota - kota to ja dostanę chyba z tymi dzieciorkami.
Matka musiała się więc znów z maszyną przeprosić, ale tym razem chyba na dobre, bo strasznie mi się spodobało, hihi...
Miała być sowa dla Jasia, ale w trakcie dostałam weny i postanowiłam poszaleć i wyszła sowa dla Julki.
Jednak jak Jasiek ją dorwał to już oddać nie chce więc mimo płci żeńskiej sowa będzie Jasia.
Zamotane to strasznie hehe
Szyłam ją 3 godz prawie i to moja pierwsza taka poważniejsza przygoda z maszyną więc proszę się nie śmiać hihi...
Sowa została od początku do końca przeze mnie zaprojektowana i wykonana. Uszyłam ją ze skrawków materiału, które podarowała mi kiedyś moja znajoma - Paulina.
Nigdzie chyba takiej nie ma.
W kolejce stoi jeszcze kot dla Julki, no ale ona będzie musiała jeszcze troszeczkę poczekać. Obowiązki wzywają.
Sowa była jednym z pierwszych wzorów na brzydotkę - niestety jeszcze czeka na swój czas.
OdpowiedzUsuńSowa ma powodzenie u dzieci, nic dziwnego jest cudna. :)
OdpowiedzUsuńPrzeurocza- słodkie jest to serduszko z tyłu :)
OdpowiedzUsuń