Witajcie.
Wczoraj była sowa dla Julki, dziś jest dla Jasia.
Jaś podobnie jak Julka wybrał sobie sam kolory i dodatki.
Mama musiała tak uszyć żeby wszystko do siebie pasowało.
Matko jak ja tęskniłam za filcem.
Chyba zacznę szyć więcej, bo to jest bardzo wciągające.
A oto Jaśkowa sowa.
Brakuje jeszcze sowy dla mnie i mojego męża... choć mąż już ma swoją tylko nie zdążyłam jej sfotografować. Dla siebie uszyję na pewno. Będzie cała rodzinka :)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę miłego weekendu.
MargoLa
Ta jest SUPER :) Rewelacyjne kolory :)
OdpowiedzUsuńPiękna, świetny dobór kolorów i perfekcyjne wykonanie:)
OdpowiedzUsuńmuliniane-cudenka.blogspot.com
Pozdrawiam:)